Jesteś tutaj: Home
W dniach 4-5 marca Polacy rozegrali kolejny mecz w ramach Pucharu Davisa. Spotkanie Polaków z Portugalczykami odbyło się u naszych przeciwników, a na miejsce zawodów wybrano halowy kompleks tenisowy znajdujący się w miejscowości Maia należącej do aglomeracji Porto. Mecz odbył się na nawierzchni ziemnej.
W składzie Polaków wystąpili: Kamil, Kacper Żuk, Daniel Michalski oraz debliści Jan Zieliński i Szymon Walków.
W składzie gospodarzy wystąpli: Joao Sousa, Nuno Borges, Gastao Elias, Frederico Ferreira Silva oraz Francisco Cabral.
Niestety Polacy przegrali w tym starciu 0:4.
piątek, 4 marca
gra pojedyncza
Joao Sousa – Kacper Żuk 6:3, 2:6, 6:4
Nuno Borges – Kamil Majchrzak 3:6, 6:4, 6:3
sobota, 5 marca
gra podwójna
Nuno Borges, Francisco Cabral – Szymon Walków, Jan Zieliński 3:6, 6:3, 6:4
gra pojedyncza
Gastao Elias – Jan Zieliński 6:1, 6:3
W poniedziałkowym notowaniu rankingu ATP (21 lutego 2022) Kamil awansował na 77. miejsce.
Szumi nie ukrywa, że zależało mu na tym osiągnięciu. – Mówi się, że pierwsza setka rankingu to swego rodzaju magiczna bariera, dlatego dobrze było do niej wrócić. To był mój pierwszy krótkoterminowy plan na pierwsze tygodnie tego sezonu. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że będę miał większy komfort planowania kalendarza startów i będę mógł występować w ważniejszych turniejach. Wiadomo, że nadal będę mieszać imprezy ATP i Challengery, ale wierzę, że wkrótce proporcje się zmienią – oznajmił tenisista.
Od 27 lutego Kamil rozpoczął zmagania w turnieju ATP 250 Tata Open Maharashtra w Pune w Indiach.
Piotrkowianin dostał się do turnieju głównego na bazie rankingu.
We wtorek rozegrał solidny mecz, co pozwoliło mu pokonać kwalifikanta Jaya Clarke 6/3, 7/5. Najbardziej był zadowolony z gry we własnych gemach serwisowych, w trakcie których rywal nie wypracował sobie ani jednej szansy na przełamanie.
– Dobrze funkcjonował mój serwis, właściwie rozgrywałem punkty przy własnym podaniu. Dlatego cała presja przeszła na stronę rywala. Mój przeciwnik w drugim secie prezentował się lepiej, wzrosła skuteczność jego serwisu i gra się zrobiła bardziej wyrównana. Wyczułem jednak dobry moment, przełamałem go i wygrałem. Jestem zadowolony ze swojego występu i mam apetyt na więcej.
W meczu, którego stawką był ćwierćfinał hinduskiej imprezy, na drodze Kamila stanął Quentin Halys (ATP 139).
Quentin i Szumi nie mieli okazji mierzyć się w zawodowych rozgrywkach, ale znają się z czasów juniorskich. W 2013 roku w Mistrzostwach Europy w Klosters górą był reprezentant Francji, a Polak zrewanżował mu się rok później w Wenecji.
Piotrkowianin zdawał sobie sprawę z atutów środowego rywala i postanowił zrobić wszystko, aby je zniwelować. – Z Halysem grałem dawno temu w juniorskich rozgrywkach – obaj wygraliśmy po jednym meczu. Od tego czasu bardzo się zmieniliśmy, dojrzeliśmy jako tenisiści. Jego największym atutem jest serwis, będę starał się go zneutralizować. Nie będzie to łatwe, bo na kortach w Pune piłeczka po odbiciu dostaje wysokiego kozła. Jest to przewaga podającego, zwłaszcza w momencie, gdy dysponuje się takimi warunkami fizycznymi, jakie posiada Francuz. Znów będę chciał oddalić presję z własnych gemów serwisowych, aby szukać szans przy podaniu rywala tak, jak to miało miejsce w pierwszej rundzie – podsumował.
W środę na korcie centralnym Kamil ponownie zaprezentował się z bardzo dobrej strony, co zaprocentowało wygraną z Halysem 6:4, 7:6(7).
26-latek przed dłuższą część gry kontrolował, to co działo się na korcie. Małe kłopoty pojawiły się przy stanie 5:4 w drugiej partii, kiedy to serwował na zakończenie meczu. Wówczas rywal uchronił się od porażki wykorzystując dopiero dziewiąty z wypracowanych break pointów. Halys nabrał pewności siebie, jednocześnie podwyższając poprzeczkę Majchrzakowi. Ten jednak wytrzymał wojnę nerwów i przypieczętował końcowy triumf w tie-breaku.
– Było to bardzo wymagające spotkanie. Potwierdziło się to, co mówiłem wcześniej. Jego najmocniejszym atutem był serwis, miał bardzo wysoki procent skuteczności pierwszego podania. Większość jego gemów było szybkich, ale dwa razy skorzystałem z okazji.
Dwukrotnie na początku setów go przełamywałem i wydawało się, że wszystko szło w dobrym kierunku. Niestety w połowie drugiej partii zaczął grać lepiej, psuł mniej uderzeń, a wymiany były dłuższe. Trochę przespałem ten moment, bo pozwoliłem mu złapać rytm. To poskutkowało przełamaniem powrotnym w gemie, w którym serwowałem na mecz. Wtedy gra się wyrównała, sprawiłem sobie nerwową końcówkę, ale na moje szczęście wygrałem wyrównanego i długiego tie-breaka – powiedział polski tenisista o przebiegu meczu.
– Akurat w tym meczu serwis nie był na takim poziomie, na jakim chciałbym, aby był. Ogólnie rzecz biorąc w ostatnim czasie serwuje lepiej, a przede wszystkim mądrzej. W okresie przygotowawczym poświęcaliśmy dużo czasu na pracę nad tym uderzeniem. Nie jest to nic nadzwyczajnego, bo to jedno z ważniejszych zagrań. Cały czas trzeba je poprawiać i uczyć się wykorzystywać. Szczególnie, że nie jestem takiego wzrostu, jak chociażby Halys, dlatego muszę sobie jakoś radzić – powiedział.
W meczu, którego stawką był półfinał w Pune, a zarazem największy sukces w karierze, na jego drodze stanął rozstawiony z numerem drugim Włoch Lorenzo Musetti (ATP 66). 19-latek, to po Janniku Sinnerze, drugi największy talent włoskiego tenisa w ostatnich latach.
Piotrkowianin pokonał go 6/2 6/7(5) 6/4.
- Cieszę się, że osiągam coraz lepsze wyniki i poprawiam szybko swój ranking. To są powody do radości, a przy tym, gram dobry tenis, z którego mogę być naprawdę zadowolony. Po raz pierwszy zagram w półfinale turnieju ATP i się z tego bardzo cieszę, ale to też jest dopiero półfinał. Wiadomo, że każdy startuje w turnieju po to, żeby odnieść w nim zwycięstwo, a do tego jeszcze muszę wygrać tu dwa mecze – powiedział
Majchrzak, który po awansie do półfinału w Pune powinien przesunąć się w okolice 77-78. miejsca w rankingu ATP Tour, najwyższego w karierze.
- Przed tym sezonem ze sztabem trenerskim wskazaliśmy najważniejsze cele. Przede wszystkim był nim powrót do Top 100 rankingu ATP i w poniedziałek mi się to udało, a teraz powinienem wskoczyć do ósmej dziesiątki. To ważne, bo wyższy ranking może mi dać miejsca w głównych drabinkach bez konieczności gry w eliminacjach. Ale też zapewni prawo gry we wszystkich imprezach Wielkiego Szlema, a to był drugi cel na ten rok, który już teraz udaje mi się realizować. Bardzo chciałbym też w tym sezonie zdobyć pierwszy tytuł w turnieju ATP Tour, ale na razie może nie zapeszajmy – dodał.
W półfinale Piotrkowianin postawił bardzo twarde warunki, ale musiał uznać wyższość Emila Ruusuvuoriego. Fin wygrał 6:3, 7:6 (7-0). Polak miał kilka szans na odwrócenie karty, ale jego młodszy przeciwnik również był w świetnej formie – będzie to dla niego pierwszy finał ATP.
Dla Kamila to również największe osiągnięcie w karierze.
Kamil nie mógł być pewien występu w Australian Open, gdyż nie pozwalał na to jego ranking. Polak szykował się do gry w kwalifikacjach.
Wtedy jednak poinformowano, że Polak ma koronawirusa i nie będzie mógł wystąpić w meczu z Hiszpanią w ramach ATP Cup. To oznaczało także, że nie zagra w eliminacjach Australian Open. Musiał więc liczyć na to, że z turnieju wycofa się jeszcze jeden z zawodników.
Początkowo wydawało się, że trzeba będzie czekać na decyzję ws. Novaka Djokovicia, jednak w nocy z niedzieli na poniedziałek podano, że koronawirusa ma Jenson Brooksby. Tym samym Kamil wskoczył do głównej drabinki i od 17 stycznia będzie mógł rywalizować w Melbourne.
W czwartek, 13 stycznia, w dzień swoich 26-tych urodzin, Szumi przedostał się do Melbourne, gdzie przez kilka dni będzie walczył o powrót do zdrowia i świetnej dyspozycji, którą prezentował przed chorobą.
Jego rywalem był Włoch Andreas Seppi. Kamil rozpoczął mecz bardzo pewnie i przez dwa pierwsze sety zdominował Włocha ofensywną grą.
Dopiero w trzecim secie 37-letni tenisista zaczął grać lepiej, szczególnie przy swoim serwisie. Każdy gem wpadał pewnie na jego konto, ale Kamil również nie miał wielkiego problemu, by utrzymać swoje podanie. Włoch był bliski pierwszego przełamania w meczu przy stanie 4:3. Polak wyszedł jednak z tego obronną ręką. Przy stanie 5:5 Szumi przełamał podanie Seppiego, a następnie zakończył mecz pewnym serwisem.
Kolejnym rywalem piotrkowianina będzie Australijczyk Alex de Minaur.
W sobotę 1 stycznia 2022 roku o godz. 7.30 czasu polskiego biało-czerwoni rozpoczęli zmagania w prestiżowym turnieju narodów ATP Cup 2022. W zawodach zaszczyt udziału otrzymali tenisiści 16 drużyn.
Polska trafiła do Grupy D i wyszła z niej zwycięsko pokonując zespoły z Grecji, Gruzji i faworyzowanej Argentyny.
W zespole Marcina Matkowskiego walczą: Hubert Hurkacz (1 rakieta), Kamil Majchrzak (2 rakieta), Kacper Żuk (rezerwowy), Jan Zieliński i Szymon Walków (debliści).
Kamil w fazie grupowej nie stracił ani jednego seta w trzech starciach. Niestety przed półfinałowym meczem z Hiszpanią okazało się, że Szumi jako jedyny z drużyny uzyskał pozytywny test na COVID-19, co wyeliminowało go z dalszej gry oraz z możliwości startu w kwalifikacjach do Australian Open 2022.
Od ponad roku Kamil trenuje w znanej akademii pod Sztokholmem, a jego głównym szkoleniowcem jest Joakim Nystrom.
25 grudnia Szumi podpisał dwuletnią umowę z Centralnym Klubem Tenisowym Grodzisk Mazowiecki. Wchodzi ona w życie 1 stycznia, co oznacza zakończenie wieloletniej współpracy z AZS Łódź.
- Jestem wdzięczny AZS-owi za te wszystkie lata i całe wsparcie. Przede mną nowy etap, właściwie kolejny etap mniejszych i większych zmian u mnie w ostatnich miesiącach. Już nie mieszkam w Łodzi, tylko pod Warszawą, więc mam blisko do Kozerek, gdzie będę teraz trenował. Znam tam wielu ludzi, to bardzo pozytywne osoby z dużymi ambicjami i planami, no a sam obiekt się coraz bardziej rozrasta. Od grudnia pracuje tam, jako fizjoterapeutka, moja narzeczona Marta, więc to jeszcze bardziej, mnie wiąże z tym miejscem. No i widać, że Kozerki budują naprawdę mocną ekipę z dużym potencjałem i dobrymi zawodnikami w składzie, który może dać szansę na tytuł mistrzowski w premierowym sezonie SuperLigi - powiedział Kamil.
Foto: Tenis Kozerki - Akademia Tenisowa Tenis Kozerki
W dniach 10-11 grudnia 2021 roku w Zielonej Górze odbył się pokazowy mecz reprezentacji Polski i Czech. W składzie Polaków znaleźli się: Kamil Majchrzak, Magdalena Fręch, Jerzy Janowicz, Katarzyna Kawa oraz debliści: Szymon Walków/Jan Zieliński i Alicja Rosolska w parze z Katarzyną Kawą. Polacy przegrali pojedynek 2/4.
Pojedynek Kamila z Jirim Veselym otworzył pierwszy dzień zmagań. O losach meczu przesądził super tie-break, w którym skuteczniejszy był Czech.
– Super tie-break rozgrywamy jest bardzo rzadko w męskim tenisie, właściwie tylko w deblu i ligach europejskich. Trochę szkoda, bo pierwszy punkt zacząłem dobrze, a potem miałem dwa serwisy, przegrałem dwa punkty. W sumie pierwszy punkt grałem dobrze, po prostu się pomyliłem, drugi on dobrze zareturnował. Trzeci punkt też był taki, że niestety nie zauważył autu. To trochę ucieka, ja już jestem pod presją, zwłaszcza przy jego świetnym serwisie, on gra na coraz większym luzie. Szkoda tego początku, że to tak uciekło, on złapał wiatr w żagle i tak już było do końca – ocenił piotrkowianin końcówkę swojego meczu.
POLSKA - CZECHY 2:4
Majchrzak – Vesely 3:6, 6:4, 5:10
Kawa – Siniakova 4:6, 4:6
Walków/Zieliński – Lehecka/Vesely 6:7 (5), 7:6 (5), 12:10.
Fręch – Martincova 4:6, 6:2, 8:10
Janowicz – Lehecka 3:6, 6:3, 10:8
Kawa/Rosolska – Martincova/Siniakova 1:6, 2:6.
Foto: Polski Związek Tenisowy
Ponad 26 lat czekali organizatorzy prestiżowego turnieju Pekao Szczecin Open z cyklu ATP Challenger Tour na polskiego finalistę. Udało się to Kamilowi.
Do zwycięstwa zabrakło niewiele.
Szumi zmagania rozpoczął od pojedynku z Andreą Pellegrino. Trwał dwa sety, ale zacięte i ze szczęśliwym dla Polaka zakończeniem. W pierwszym Kamil przełamał serwis Pellegrino w gemie na 4/2 i pilnował własnego podania zwyciężając 6/3. W drugim secie obaj gracze dwukrotnie wygrali gema przy serwisie przeciwnika i o zwycięstwie Piotrkowianina zdecydował tie-break. Polak prowadził 5:0, nagle przegrał sześć kolejnych piłek, żeby po obronieniu dwóch setballi rozstrzygnąć dreszczowiec kończący dzień punktem na 9:7.
- Przegrałem z tym rywalem dwa lata temu, więc wiedziałem, że czeka mnie trudny mecz. Cieszę się, że zwyciężyłem, a w kluczowym momencie drugiego seta utrzymałem nerwy na wodzy i zdołałem domknąć tie-breaka - mówi Kamil.
Kolejny mecz Kamil zagrał z Roberto Carbellasem Baeną. Pierwszy set stał na wysokim poziomie. Kamil nie stracił własnego podania mimo konieczności bronienia kilku break pointów. Sam raz przełamał serwis Hiszpana i zwyciężył 6/3.
Szumi grał bardzo mądrze, unikał błędów, potrafił prowokować pomyłki Carballesa Baeny. W drugim secie dwa razy przełamał rywala i po godzinie oraz 41 minutach cieszył się ze zwycięstwa 6/3, 6/2.
- To było moje najlepsze spotkanie na szczecińskim challengerze i jestem bardzo zadowolony. Graliśmy ze sobą już trzykrotnie, więc doskonale wiedziałem, co muszę robić, żeby zwyciężyć. Grę udało mi się też podeprzeć dobrym serwisem, który odpowiednio funkcjonował zwłaszcza wtedy, gdy rywal miał break pointy lub wynik był na styku. Cały czas byłem skupiony i mam nadzieję, że uda mi się utrzymać taką formę serwisową oraz mentalną - mówi Szumi.
W ćwierćfinale czekał na Kamila Holger Rune. Był kandydatem do zwycięstwa w ATP Challengerze Pekao Szczecin Open. Na taką opinię pracował swoimi wcześniejszymi znakomitymi występami. W piątek nastolatek został jednak poskromiony przez Kamila.
Majchrzak wygrał 7/6, 6/1. Pierwszy set był wyrównany i pełny zaciętych wymian. Ani jeden zawodnik nie stracił własnego podania i o zwycięstwie Polaka zdecydował tie-break wygrany do pięciu. Wcześniej Kamil obronił pięć piłek setowych. W drugiej rundzie przewaga Polaka była niepodważalna.
- Pierwszy set był kluczowy i wygranie go dało mi olbrzymią przewagę mentalną nad rywalem. W drugiej partii Holger starał się wybić mnie z rytmu, ale utrzymałem poziom i domknąłem ten mecz. Powiedziałem przed turniejem, że chcę poprawić mój najlepszy rezultat ze Szczecina i zajść dalej niż ćwierćfinał, ale nadal jest mi mało, więc będę walczyć o kolejne zwycięstwa - mówi Majchrzak.
W półfinale jego przeciwnikiem był bardzo wysoki Yannick Hanfmann, dysponujący potężnym serwisem. Polak zwyciężył 6/3, 6/3 i zameldował się w finale. Przez 27 edycji dojść do decydującego meczu nie udało się między innymi Jerzemu Janowiczowi i Łukaszowi Kubotowi. Wspomniani tenisiści odpadali w półfinale.
- Turnieje rozgrywane w Polsce są dla mnie wyjątkowe, więc niesamowicie się cieszę, że wystąpię w finale Pekao Szczecin Open. To wspaniałe uczucie, ale muszę powoli przestać się tym cieszyć i spokojnie zacząć przygotowywać do meczu o tytuł - mówi Majchrzak.
- W drugim secie rywal zmienił strategię serwisową i mimo że grałem lepiej, to on przełamał mnie, a to z kolei spowodowało, że zrobiło się trochę nerwowo. Na szczęście przy stanie 3:3 odebrałem mu podanie i poczułem się pewniej. Nie sądziłem, że uda mi się domknąć mecz już w dwóch kolejnych gemach, ale bardzo się cieszę, że właśnie tak się to potoczyło - dodaje mistrz Polski.
O triumf w ATP Challengerze Pekao Szczecin Open z Czechem niestety przegrał ze Zdenkiem Kolarem.
Kolar wygrał pierwszą partię 7:6 po obronie czterech piłek setowych w ostatnim, maratońskim gemie. Drugi set również przegrany przez Kamila 5:7.
- Jestem zawiedziony porażką w finale. Zdenek od początku meczu pokazał, że jest w gazie, a ja z kolei rozpocząłem źle. Gdybym wygrał pierwszego seta, to mecz mógłby później wyglądać inaczej. Nie wykorzystałem kilku piłek setowych, w tym jednej bardzo dobrej. Było kilka niedociągnięć, ale zrobiłem wszystko co mogłem, żeby zwyciężyć w turnieju - mówi Majchrzak.
Zdjęcia: Organizatorzy Pekao Szczecin Open
finał: Zdenek Kolar (Czechy) - Kamil Majchrzak 7/6(4) 7/5
półfinał: Kamil Majchrzak - Yannick Hanfmann (Niemcy) 6/3 6/3
ćwierćfinał: Kamil Majchrzak - Holger Vitus Nodskov Rune (Dania) 7/6(5) 6/1
II runda: Kamil Majchrzak - Roberto Carballes Baena 6/3 6/2
I runda: Kamil Majchrzak - Andrea Pellegrino (Włochy) 6/3 7/6(7)
W Challengerze NÖ OPEN powered by EVN w Tulln an der Donau w Austrii Kamil rozegrał kolejny turniej i zanotował dobry wynik. Turniej rozgrywany był na kortach ziemnych, a pula nagród wynosiła 88,5 tys. euro.
Szumi, rozstawiony z nr 4, rozegrał pierwszy mecz we wtorek, 7 września. Na drodze Polaka stanęła wielka nadzieja duńskiego tenisa, Holger Vitus Nodskov Rune (ATP 145).
Rywal pokazał się dobrze w US Open 2021, gdzie wygrał seta z Novakiem Djokovicem.
W pierwszym secie lepiej prezentował się Duńczyk, który postarał się o trzy przełamania. Polak przegrał seta wynikiem 3/6.
W drugiej Kamil poprawił się i ani razu nie musiał bronić się przed stratą serwisu. Zdobył przełamanie w pierwszym gemie i nie oddał przewagi. Decydujący trzeci set także padł łupem naszego reprezentanta. Piotrkowianin wygrał ostatecznie cały mecz 3/6, 6/4, 6/2.
W kolejnej rundzie polski tenisista rozgromił zdolnego Czecha Jiriego Leheckę 6/1, 6/0 w 50 minut. W pierwszym secie piotrkowianin przełamał w drugim oraz szóstym gemie. Z kolei w drugiej odsłonie zdobył trzy breaki i nie oddał Czechowi żadnego gema. Dzięki temu zameldował się w ćwierćfinale, w którym zagrał ze Szwajcarem Marc-Andrea Hueslerem (ATP 169).
W 2019 roku Polak pokonał Szwajcara po trzysetowym boju w halowej imprezie w niemieckim Eckental. Tym razem odniósł zwycięstwo w dwóch partiach na austriackiej mączce. W pierwszym secie przełamań nie było i decydował tie break. Piotrkowianin szybko wyszedł w nim na 5-1 i wykorzystał trzecią okazję do zakończenia seta.
Natomiast w drugiej partii Huesler przełamał na 2:0, ale "Szumi" błyskawicznie wyrównał na po 2. Potem Polak cierpliwie czekał na kolejne break pointy. Po 117 minutach Kamil zwyciężył ostatecznie 7/6(5), 7/5 i zameldowal się w półfinale.
W walce o finał Polak przegrał z Hugo Gastonem (ATP 127). Francuz zasłynął tym, że w 2020 roku dotarł do 1/8 finału Rolanda Garrosa. Początek spotkania należał do Gastona. Francuz przełamał w czwartym i szóstym gemie, dzięki czemu prowadził już nawet 5:1. Piotrkowianin odrobił stratę jednego breaka, ale przeciwnik zakończył seta wynikiem 6/3.
W drugim secie Gaston prowadził 3:2 z przewagą przełamania, ale Kamil odrobil straty i wygrał seta 6/3. W decydującej części pojedynku to Polak uzyskał przewagę przełamania, ale od stanu 2:0 oddał pięć kolejnych gemów. Francuz zwyciężył ostatecznie 6/3, 3/6, 6/4.
Wyniki:
I runda: Kamil Majchrzak (Polska, 4) - Holger Vitus Nodskov Rune (Dania) 3:6, 6:4, 6:2
II runda: Kamil Majchrzak (Polska, 4) - Jiri Lehecka (Czechy) 6:1, 6:0
ćwierćfinał: Kamil Majchrzak (Polska, 4) - Marc-Andrea Huesler 7:6(5), 7:5
półfinał: Hugo Gaston (Francja, 8) - Kamil Majchrzak (Polska, 4) 6:3, 3:6, 6:4
Występ w Igrzyskach XXXII Olimpiady Tokio 2020 okazał się dla Kamila bolesny. W sobotę 24 lipca 2021 przegrał starcie z Miomirem Kecmanoviciem (ATP 50).
Stawka meczu sprawiła, że piotrkowianin był podenerwowany na początku spotkania, w efekcie czego oddał swoje podanie.
- Byłem przygotowany, grałem z nim trzy razy wcześniej, z czego dwa razy przegrałem. Wiedziałem, że będzie to bardzo trudne spotkanie, ponieważ poniekąd gramy bardzo podobnie. Wrażenie jest jednak takie, że on w tych kluczowych momentach jest o 5-10 procent lepszy. Chciałem wykorzystać trochę jego słabości, wdać się w dłuższe wymiany i mieszać rytm, przyspieszając grę gdy będzie ku temu okazja. I generalnie w pierwszym secie to wychodziło. Z przebiegu gry w pierwszym secie obaj czuliśmy, że to ja jestem lepszą osobą na korcie, tylko nie umiałem tego w żaden sposób udokumentować, czego najbardziej żałuję. To jest największa bolączka tego meczu, bo nie wygrywałem tych punktów, które trzeba było wygrać.
Wynik pierwszej partii ukształtował to, co działo się w drugim secie. Tym bardziej, że Kecmanović podniósł poziom swojej gry.
- W drugim secie ja niestety obniżyłem poziom gry. Uciekł mi początek i później już ciężko było powrócić. Jestem zawiedziony tym wynikiem, natomiast dałem z siebie wszystko, ale na dzień dzisiejszy to niestety nie wystarczyło.
I runda gry pojedynczej mężczyzn:
Miomir Kecmanović (Serbia) - Kamil Majchrzak (Polska) 6/4 6/2
Zdjęcie: Leszek Szymański /PAP