Tuż przed kwalifikacjami do Wimbledonu Kamil wziął udział w silnie obsadzonym Challengerze "Ilkley Trophy" o puli nagród 137,5 tys. euro w brytyjskim Ilkley.
Rozstawiony z 10. numerem Kamil (ATP 114) otrzymał w I rundzie wolny los. Jego pierwszym przeciwnikiem został doświadczony Yuichi Sugita (ATP 205). Mimo później pory i zapadających ciemności Polak zdołał wygrać w dwóch setach.
Szumi w tym meczu bardzo dobrze serwował i returnował. Posłał aż 15 asów i ani razu nie musiał bronić się przed stratą podania. W pierwszym secie nie doszło do żadnego przełamania i decydował tie break. W nim nasz reprezentant zaskoczył Japończyka na returnie i oddał mu zaledwie punkt.
W drugiej odsłonie Kamil już w siódmym gemie przełamał Sugitę. Po 85 minutach wygrał 7/6(1), 6/3.
O ćwierćfinał zagrał z oznaczonym siódmym numerem Czechem Jiri Vesely'm (ATP 106),
W 2018 roku Kamil i Jiri spotkali się w półfinale challengera na kortach ziemnych w niemieckim Heilbronn, gdzie górą w dwóch setach był Vesely.
Kamil rozegrał drugi bardzo dobry mecz w turnieju. W ciągu 69 minut ani razu nie musiał bronić się przed stratą serwisu. W pierwszym secie zdobył decydujące przełamanie w ósmym gemie. Z kolei w drugiej odsłonie postarał się o breaka już w gemie otwarcia. Pojedynek zakończył przy trzeciej piłce meczowej wynikiem 6/3 6/3.
W ćwierćfinale zmierzył się z Antoine'em Hoangiem (ATP 111). Francuz to aktualnie 111. tenisista świata i przed niespełna miesiącem dotarł do III rundy wielkoszlemowego Rolanda Garrosa. W piątek jednak górą okazał się niżej notowany Polak.
W pierwszym secie wyrównana walka trwała do stanu 3/3. Wówczas Szumi zdobył trzy gemy z rzędu i dzięki temu wygrał 6/3. Z kolei w drugiej odsłonie inicjatywa należała do Hoanga. W efekcie błyskawicznie wyszedł na prowadzenie 3/0 i choć Polak zdołał wyrównać na 5/5, ta partia padła łupem Francuza 7/5.
W decydującym secie w piątym gemie zawodnik Tomasza Iwańskiego wywalczył break pointa, przy którym posłał kończący bekhend. Odebrał podanie przeciwnikowi i pewnie zmierzał ku zwycięstwu. Ostatniego gema wygrał do zera, wieńcząc spotkanie asem. Mecz trwał dwie godziny i jedną minutę.
W półfinale niestety Kamil przegrał z oznaczonym numerem dziewiątym Dennisem Novakiem (ATP 117). Zawodnicy stworzyli interesujące widowisk, w którym obaj mieli swoje szanse. Ostatecznie po 124 minutach lepszy okazał się Austriak.
W pierwszym secie tenisista z Piotrkowa Trybunalskiego miał break pointy już w drugim gemie, ale rywal uratował serwis. Potem to Polak oddalił wizję utraty podania w piątym i jedenastym gemie. Przełamań nie było, zatem doszło do rozgrywki tiebreakowej. W niej nasz reprezentant zagrał już koncertowo, bowiem oddał rywalowi tylko punkt.
W 11. gemie drugiego seta Kamil miał dwa break pointy. Niestety w momencie zagrożenia Novak rozegrał dwa świetne punkty. Austriak wygrał serwis i znów decydował tie break. Tym razem piotrkowianin nie zdołał go zapisać na swoje konto. Novak po trzysetowym boju zwyciężył 6/7(1) 7/6(3) 6/3.