W rozmowie z TVPSPORT.PL i Michała Pochopienia Kamil opowiedział, dlaczego zdecydował się na duet trenerski Maciej Domka – Christopher Kas.
Maciej Domka, na co dzień pracujący z Martyną Kubką, a także członek sztabu reprezentacji Polski w rozgrywkach Billie Jean King Cup.
Do trenera Domki dołączył jeszcze jednego. Jest nim Christopher Kas, który jako zawodnik słynął z gry w deblu (najwyżej plasował się na 17. miejscu w rankingu ATP). Jako trener ma za sobą epizod z Peterem Gojowczykiem, a także liczne współprace z tenisistkami. Są w tym gronie między innymi Sabine Lisicki czy Jule Niemeier. W 2024 roku zajmował się zdolną Niemką, Nomą Noha Akugue.
– Poznałem go dobre kilka lat temu. Nie chcę skłamać, ale powiedzmy, że wydarzyło się to około osiem bądź dziewięć lat wstecz, gdy zacząłem grać w niemieckiej lidze dla TC Grosshesselohe. Chris Kas jest szefem drużyny, werbuje dla niej zawodników i jest obecny na każdym meczu. Ze względu na fakt, że w tych rozgrywkach dozwolony jest coaching, to siedział na mojej ławce podczas każdego meczu. Pomijając fakt, że świetnie rozumie tenis i dawał mi celne wskazówki, to od początku mnie wyczuł, zrozumiał, jak należy ze mną rozmawiać, kiedy trzeba dać mi trochę przestrzeni, gdy jej potrzebuję. Intuicyjnie wszystko robił tak, że czułem się bardzo komfortowo. W sytuacji, w której zakończyłem współpracę z Marcelem du Coudrayem i nie do końca wiedziałem i zastanawiałem się, jak teraz poprowadzić swoje tenisowe życie: gdzie wylądować oraz z kim, najzwyczajniej w świecie poprosiłem go o pomoc. Bo też i znałem jego warsztat trenerski oraz wiem, że się dogadujemy bardzo dobrze – przyznał 28-latek.
– Z góry sobie powiedzieliśmy, że nie będzie to współpraca pełnoetatowa. Ani on nie jest w stanie ze mną podróżować na wszystkie turnieje, ani ja nie chcę przenosić się za granicę, gdy już i tak jest bardzo dużo wyjazdów turniejowych. Uważam, że od początku to bardzo dobry układ. Będzie dla mnie kimś w rodzaju konsultanta, trenera wyjazdowego. Świetnie mnie zna, wie, jak spowodować, abym poczuł się komfortowo, a to jest bardzo ważne zwłaszcza podczas turniejów. Oczywiście posiada ogromną tenisową wiedzę i myślę, że to zaprocentuje w przyszłości. Zresztą już zaprocentowało, bo mamy na swoim koncie pierwszy tytuł challengerowy, który wspólnie zdobyliśmy w końcówce sezonu, gdy poprosiłem go o pomoc – kontynuował Polak.
We wspomnianym duecie nie będzie pierwszego ani drugiego trenera, ale będzie obowiązywać jasny podział obowiązków. – Mnie jako zawodnikowi zależy na tym, aby wizja trenerów była wspólna, co nie zawsze jest łatwe do realizacji, bo każdy z nich ma własne podejście oraz warsztat. Zanim doszło do porozumienia to odbyliśmy rozmowy: ja rozmawiałem z trenerami, a także oni między sobą. Myślę, że nie będę tutaj ustawiał jakiejś jasnej hierarchii, ale z racji tego, że trener Kas będzie ze mną głównie na turniejach, a z trenerem Domką będziemy pracować na miejscu oraz wyjazdowo, to na pewno będzie miał on więcej ingerencji w mój tenis – tłumaczył Majchrzak.
– Zależało mi przede wszystkim na wspólnej wizji. Nie chcę żeby doszło do sytuacji, że z trenerem Maćkiem pracujemy nad czymś, a potem pojadę na turniej z trenerem Chrisem i będzie mi podpowiadał zupełnie inne rzeczy, w najgorszym wypadku przeciwne do tego, co słyszałem wcześniej. Nie sądziłem, żeby takie sytuacje mogły mieć miejsce, ale chciałem się upewnić, że będziemy szli w jednym, zgodnym kierunku.
– Obaj trenerzy zgodzili się na taki rodzaj współpracy. Odpowiada on też trenerowi Maćkowi, który od dłuższego czasu pracuje z Martyną Kubką i na samym wstępie dał mi do zrozumienia, że jej nie zostawi. Zresztą nie chciałbym tego, bo Martyna świetnie się rozwija, z roku na rok gra coraz lepiej. Wstępnie planujemy, że z trenerem Chrisem zrobię 10-12 turniejów, z trenerem Maćkiem 8-10, a resztę sam czy z moją żoną Martą.
Majchrzak w zawodowych rozgrywkach jest znany z solidnej gry. Wraz z trenerami ma jednak plan na to, aby stać się bardziej ofensywnym graczem. – W dalszym ciągu, mimo że uważam, że już całkiem nieźle serwuję, chciałbym popracować nad wyższym procentem trafianego pierwszego podania. Bo jak już je trafiam, to w większości meczów wygrywam minimum 75 proc. punktów po „jedynce”. Natomiast dobrze by było, żebym celność pierwszego podania miał w okolicach minimum 65 proc. To dałoby mi większy komfort rozgrywania gemów przy własnym serwisie – zapewnił.
– Będziemy także pracować nad tym, aby upłynnić przejście z obrony do ataku. Wiem, że dobrze potrafię bronić, biegać oraz kontrować, ale przydałoby się także poprawić egzekwowanie sytuacji, które wypracowuję sobie na korcie. Często wypracowuję sobie przewagę, którą nie do końca wykorzystuję, a jak już to robię, to często z opóźnieniem. Chciałbym, aby w takich sytuacjach działał automatyzm. W dużym skrócie – chciałbym, aby moja solidna gra została wzbogacona o uderzenia kończące. Rywale w tourze już coraz bardziej mnie znają, wiedzą, jak ze mną grać, więc chcę coraz więcej spraw brać w swoje ręce – zdradził.
Wprawdzie nowy sezon rozpocznie się za sprawą turnieju United Cup, który będzie odbywać się od 27 grudnia, to jednak reprezentant Polski na kort wróci wcześniej. W ramach przygotowań do właściwych startów weźmie udział w rozgrywkach ligowych.
– Większość okresu przygotowawczego spędzę w Warszawie. Na jego końcu wezmę udział w rozgrywkach ligowych w Czechach oraz w Polsce. Warszawę wybieram głównie dlatego, że jest tutaj mój trener od przygotowania fizycznego, Sławomir Fotek, a to właściwie jedyny czas w roku, kiedy nad tym aspektem można solidnie popracować. Jeśli chodzi o tenis, to będę trenował głównie z trenerem Domką, ale rozmawiam z trenerem Kasem o tym, aby przyjechał na kilka dni do Polski. Byłoby to dobre w kontekście tego, aby obaj szkoleniowcy lepiej się poznali.
– Na dobre chciałbym wrócić do pierwszej setki rankingu ATP. Mam świetną pozycję wyjściową, niewiele mi brakuje do zrealizowania tego celu, tak naprawdę jest to kilkadziesiąt punktów. Ostatecznie skończyłem sezon około 120. miejsca, co summa summarum jest lepszym wynikiem, niż ten, który zakładałem na początku roku. Po ustabilizowaniu swojej pozycji w setce będę chciał wykonać krok w stronę pierwszej pięćdziesiątki. Niezmiennie moim celem jest także dotarcie do drugiego tygodnia turnieju wielkoszlemowego.