Kamil przegrał w I rundzie singla po trzysetowym meczu z rozstawionym z nr 3 Jasonem Kublerem z Australii. Kolejne mecze zawodnik z Antypodów rozgrywa bez straty seta, a dotarł już do finału!!!
W rywalizacji deblowej wspólnie z Grzegorzem Panfilem zanotowali jedno zwycięstwo.
W meczu otwarcia ich rywalami byli: Brazylijczyk Fabiano de Paula (235) i Dean O'Brien z Republiki Południowej Afryki (273).
Polacy pokazali się z bardzo dobrej strony. Kluczem do zwycięstwa był serwis. Kamil i Grzegorz tylko raz dali się przełamać, a przy własnym podaniu zdobyli 35 z 46 rozegranych punktów. Udało im się również wykorzystać cztery z dziewięciu break pointów. W całym meczu Polacy zapisali na swoim koncie 62 ze 102 punktów. Wygrali 6/3, 6/4.
Byli bardzo blisko, aby triumfować również i w kolejnym spotkaniu. Z rozstawionym z numerem trzecim duetem peruwiańsko-argentyńskim Sergio Galdos / Guido Pella nawiązali walkę i w obu setach doprowadzili do tie-breaka.
Zabrakło w nich trochę szczęścia, lecz także skuteczności, którą z kolei pokazali rywale. Mecz zakończył się porażką 6/7(3), 6/7(1). Należy dodać, że Galdos i Pella zostali zwycięzcami całego turnieju deblowego, więc tym bardziej szkoda, że nie udało się wygrać tego meczu i walczyć o najwyższe trofeum...
Przed Kamilem tydzień przerwy. W tym czasie postara się wyleczyć drobne urazy pleców oraz przygotować mentalnie do turnieju w Mendozie. W poniedziałek (24 listopada) polski team przenosi się na dwa futuresy (15 tys. USD) do Argentyny. Może tym razem los się do Kamila uśmiechnie?
Nie ma szczęścia do losowania Kamil w Ameryce Południowej. W Ekwadorze zagrał z nr w 1 eliminacjach i nr 1 w deblu.
W Peru wcale nie lepiej - nr 3 w drabince turnieju głównego. W I rundzie po drugiej stronie siatki stanął Jason Kubler z Australii (153 ATP). W tym sezonie Kubler m.in. wygrał Challengera w Sibiu oraz doszedł do II rundy turnieju rangi ATP World Tour w Düsseldofie.
Kamil wszedł w mecz bardzo odważnie, czym zaskoczył Australijczyka. Przy prowadzeniu 4/0 można było przypuszczać, że Kamil już nie puści wygranej. Nic bardziej mylnego. Brak ogrania w challengerach i myśl, że może pokonać 150. zawodnika ATP skutecznie zestresowały Szumiego. Mimo ambitnej gry, pojawiały się błędy, podwójne błędy serwisowe. Rywal krok po kroku odrobił straty, a w tie-breaku zagrał bardzo skutecznie. Jednak porażka w trzech setach 6/7(3) 6/1 4/6 z notowanym o ponad 300 miejsc zawodnikiem jest dobrym wynikiem i wróży optymistycznie na przyszłość.